- Hej księżniczko - usłyszałam lekko zachrypnięty głos Zayna. Uśmiechnęłam się zanim otworzyłam oczy i odnalazłam dłońmi Malika. Rozchyliłam powieki i przytuliłam się do niego.
- Księżniczko? - zachichotałam patrząc mu w oczy.
- Jesteś moją księżniczką - powiedział dotykając mojego policzka. Wtuliłam buzie w jego dłoń - Mikey? Co byś powiedziała na.. zamieszkanie tutaj? - spytał a ja zmarszczyłam brwi - Chciałabyś ze mną zamieszkać?
Przesunęłam się na swoją połowę i uniosłam na łokciach.
- Nie uważasz że to za wcześnie? - wymamrotałam bawiąc się nerwowo poduszką.
- Nie?
- A ja tak.
- Przecież ty i tak prawie śpisz u mnie. To tylko kwestia przeniesienia twoich rzeczy - zaczął bawić się moimi włosami - Skarbie..
- Nie chcę się teraz do ciebie przeprowadzać. Za szybko, to wszystko za szybko.. - wstałam szybko z łóżka.
- Mikey, ja nie chciałem-
- Nie ważne Zayn - wymamrotałam idąc do łazienki. Umyłam buzie i związałam włosy - Odwieziesz mnie? - spytałam wychodząc z toalety. Zayn siedział na łóżku.
- Jesteś na mnie zła Mikaela? - wstał i podszedł do mnie, położył dłonie na moich biodrach. Potrząsnęłam głową - Czemu nie chcesz ze mną mieszkać?
- Bo nie. Jesteś.. Jestem.. To wszystko.. - westchnęłam cicho - Zrozum, jesteś ode mnie starszy. A to, znaczy nasz związek.. To idzie naprawdę szybko. Przeraża mnie to. Nigdy nie miałam chłopaka Zayn - wyszeptałam opierając głowę na jego torsie i przytulając się do niego - Boję się że zrobię coś nie tak, albo że ty będziesz chciał czegoś więcej, a na to nie jestem naprawdę gotowa - zacisnęłam powieki - Proszę, odwieź mnie do mieszkania - odsunęłam się powoli.
Kiwnął głową i pocałował mnie w czoło.
- Tylko się ubiorę - mruknął mijając mnie.
- Zaczekam w samochodzie - powiedziałam wychodząc z sypialni. Zeszłam na dół i wsiadłam do samochodu stojącego przed domem. Włączyłam ogrzewanie i radio. Zayn przyszedł chwilę później ubrany w jeansy i zwykłą koszulkę, z tymi rozczochranymi włosami po nocy. Wsiadł za kierownice i położył doń na moim udzie. Odwiózł mnie do domu, pożegnałam się z nim całusem w policzek.
Zayn
Po południu, kilka godzin po odwiezieniu Mikey do jej mieszkania dostałem dziwną wiadomość od Louisa który akurat w tej chwili był w okolicy kamienicy.
- Co się stało? - zadzwoniłem do niego.
- Kamienica płonie - te dwa słowa sprawiły że trzymana przeze mnie miska z jedzeniem upadła na podłogę roztrzaskując się na setki elementów.
- Jeżeli powiesz że chodzi o tą w której mieszka Mikey..
- Mieszkanie nad nią.
- Jest cała? Jesteś w pobliżu? - spytałem nerwowo. Wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu. Jechałem łamiąc wszelkie przepisy drogowe.
- Nie widzę jej tu. Jest pełno ludzi.. - wymamrotał - Mikaela Forbes! - zawołał. Rozłączyłem się i zatrzymałem w pobliżu kamienicy. Pobiegłem do niej, pod drzwiami na klatkę schodową zgromadzeni byli ludzie. Jedna straż pożarna, jedna karetka. Piętro Mikey i nad Mikey płonęło. Przepychałem się przez tłum ludzi szukając mojej ukochanej.
- Mikey! Mikaela! - krzyczałem, dotknąłem ramienia dziewczyny której włosy wyglądały dokładnie jak te Mikey, ale to nie była ona. Zaczynałem panikować, gdzie ona jest?!
- Widziałeś ją? - szarpnąłem za ramię Louisa gdy go znalazłem - Gdzie jest Mikey?!
- Nie mam pojęcia - potrząsnął głową. Spojrzałem na obstawione przez strażaków drzwi, zacząłem biec, ktoś próbował mnie zatrzymać ale wbiegłem na klatkę schodową. Zakryłem usta i nos kurtką, zacząłem wchodzić po schodach. Nie bałem się ognia, bałem się że mogę ją stracić. Z piętra ział ogień, przeskoczyłem płonącą dziurę w podłodze i złapałem za klamkę drzwi jej mieszkania. Zamknięte. Wyważyłem drzwi i wszedłem do środka, salon płonął. Przerażony wbiegłem do łazienki, Mikey leżała na podłodze. Pokój był zadymiony, nie wiem skąd ten dym się tu wziął..
- Kochanie - wyszeptałem biorąc ją na ręce. Była nieprzytomna ale oddychała. Pocałowałem ją delikatnie i w ruszyłem do drzwi. W tym momencie z sufitu spadła belka a ja w ostatniej chwili odskoczyłem do tyłu. Podszedłem do okna, chciałem ja otworzyć ale tylko się uchylało. Usadziłem Mikey na podłodze, które odzyskała przytomność, miała gigantyczne z przerażenia oczy - Zakryj usta, nie wdychaj dymu - wychrypiałem zakrywając jej nos i usta jej koszulką - Zakryj oczy - powiedziałem wstając i jednym ruchem wybijając szybę. Wyjrzałem przez nie, strażacy zaczęli rozkładać gigantyczny dmuchany materac pod oknem w chwili gdy się wychyliłam krzycząc. Gdy materac był gotowy, a ogień dawał o sobie znaki w pobliżu nóg Mikaeli, podniosłem ją z ziemi.
- Zayn, boję się - wyszeptała ze łzami w oczach. Objąłem ją mocno ramieniem stając na parapecie.
- Skaczemy razem, nie bój się, jestem z tobą - złapałem ją za policzki mówiąc to. Patrzyłem jej w oczy i przycisnąłem wargi do jej jakby miał to być nasz ostatni pocałunek.
- Kocham cię - wyszeptała w moje usta. Spojrzałem na nią.
- Ja ciebie też - odszepnąłem przytulając ją mocno i wyskakując. Przyciskałem ją mocno do siebie, a nasz lot w dół zdawał się trwać wieczność. Każdy kto był na dole, krzyczał. Nie wiedzieć kiedy ktoś zabrał mi Mikey i pomógł mi zejść z materaca. Rozglądałem się za mną - Mikey! - wprowadzili ją do karetki, odepchnąłem od siebie kogoś kto pytał się czy ze mną wszystko w porządku. Podbiegłem do niej - Jesteś cała? - siedziała na brzegu karetki. Dotknąłem jej policzka. Kiwnęła niemrawo głową.
- Zayn? - Louis stanął obok mnie - Jak ty to..? Mogłeś zginąć do cholery! - zawołał.
- Nie mogłem pozwolić by stało się coś Mikaeli - złapałem ją za rękę. Uśmiechnęła się słabo.
- Proszę wsiąść do karetki, musimy się upewnić że żadne z Was nie ma obrażeń - odparł ktoś. Zajęliśmy z Mikey miejsca w karetce. Siedziała mi na kolanach z moją kurtką na swoich ramionach. Przytulałem ją mocno do siebie, słuchałem jej oddechu.
- Powiedziałaś że mnie kochasz - wyszeptałem do niej.
- Odpowiedziałeś tym samym - wymamrotała.
- Ale.. powiedziałaś to tylko dlatego że mogliśmy zginąć czy naprawdę coś do mnie czujesz? - spojrzałem na nią, miała zamknięte powieki. Odgarnąłem z jej buzi kosmyk włosów.
- Nie coś. Ja cię kocham Zayn.. - rozchyliła powieki - A ty? Kochasz mnie?
- Kocham cię. Jesteś biciem mojego serca Mikey.
OMG ^^ cudowne ♡
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć, to było po prostu piękne :3
Cudo ♡
OdpowiedzUsuńNareszcie wyznanie miłości ;*
Czekam na next :)
Jeju, to takie przerażające i cudowne zarazem.
OdpowiedzUsuńBałam się, cholernie się bałam. Myślałam, że coś pójdzie nie tak, że Zayn tam zostanie. Albo że nie zdąży... Na szczęście nic z takich rzeczy się nie stało. *-*
No to teraz nie będzie miała wyjścia i musi z nim zamieszkać, ojć. D:
W sumie nie wiem czy to dobrze czy źle.
Pozdrawiam, karmeeleq
Aww.. wyznali sobie miłość :3 Uwielbiam <3333 <33333 Matko przerażający rozdział :o Na początku bałam sie, że sie pokłócą czy coś, potem ten pożar i bohater Zayn :D Nagle zrobiło sie tak słodko i romantycznie ;) Kocham, uwielbiam, ubóstwiam to opowiadanie, tą historie i ciebie <333 <333333 <3333 Wielki szacunek dla autorki :* Teraz Mikey będzie musiała zamieszkać z Zayn'em :3 Pytanie to dobrze czy źle?? Jestem tak bardzo ciekawa co dalej??! Nie moge sie doczekać next'a! :D Dużo weny, buziaczki :*
OdpowiedzUsuńOjeju cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością:*
Życzę weny:*
Cudowny ♥
OdpowiedzUsuńOoo jaki fajny ❤
OdpowiedzUsuń